Post z gościnnym udziałem Pawła Katy. Koncepcja czegoś co zwie się minimalizmem nie jest nowa, a wielu z Was na pewno znana. Tym 'wirusem’ zaraziłem się już jakiś czas temu i mówiąc wprost, było to najlepsze co mi się mogło przytrafić.
Ci z Was, którzy śledzą tego bloga i czytali co nieco o mnie wiedzą, że od dłuższego czasu staram się znacznie zredukować stan swojego posiadania.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim ograniczenie kupowania rzeczy – prawie do zera, oraz pozbycie się większości tych niepotrzebnych. Rezultat po kilku miesiącach to mniej stresu, większa mobilność i więcej pieniędzy na koncie.
Przy tym ostatnim aspekcie pojawia się bardzo istotna kwestia – co z nimi zrobić dalej?
Jest mnóstwo tekstów w sieci traktującymi o minimaliźmie lub frugaliźmie, które wśród zalet takiego stylu życia, często wskazują na oszczędności. Problem w tym, że często nie odpowiadają one na wyżej postawione pytanie. A przecież oszczędzanie dla samego oszczędzania mija się z celem.
Gdy do tego wszystkiego dołożymy jeszcze fakt, że pieniądze leżące sobie na koncie czy w skarpecie, nie tylko nie zarabiają, ale w praktyce wręcz tracą na wartości, to staje się jasne, że wiedza co dalej zrobić z zebranym kapitałem jest czymś koniecznym.
Co więcej, najczęściej jest tak, że Ci najbogatsi ludzie wcale nie mają jakichś ogromnych stert gotówki; posiadają za to inne rzeczy. Są to najczęściej różnego rodzaju aktywa w postaci przedsiębiorstw, biznesów, nieruchomości, inwestycji, udziałów – jednym słowem wszystko to, co im pomnaża kapitał.
Mądre i proste zarządzanie pieniędzmi
Jak zatem mądrze rozporządzać swoim kapitałem? Jak sprawić, żeby zgromadzone dzięki oszczędzaniu środki pomnażać i jak nimi zarządzać, nie zaprzęgając do tego jakichś nadmiernie skomplikowanych systemów? Jak mógłby wyglądać minimalizm w zarządzaniu finansami?
O odpowiedzi na te pytania poprosiłem kogoś, o kim pomyślałem od razu gdy wpadłem na pomysł napisania tego posta. Ten facet to Paweł Kata. Wielu z Was na pewno dobrze znany z mocnej obecności w blogosferze.
Dla tych, którzy nie mieli okazji zapoznać się z działalnością Pawła, krótkie dossier:

Programista, autor, bloger. Na swoich blogach: oszczedzanie.net i neominimalizm.pl pisze o oszczędzaniu, inwestowaniu, a także prostym życiu zgodnym z zasadami minimalizmu.
Możesz go także śledzić na twitterze.
Pawłowi zadałem dwa pytania:
1. Jak zarządzać zaoszczędzonymi dzięki prostemu życiu pieniędzmi?
Sprawdzonym rozwiązaniem jest podzielenie odłożonych środków na 3 części, które byłyby przechowywane na osobnych oszczędnościowych rachunkach bankowych.
Poszczególne porcje stanowią:
- Fundusz awaryjny – to środki finansowe przeznaczone do radzenia sobie z nieprzewidzianymi sytuacjami. Warto, żeby jego wysokość docelowo stanowiła równowartość co najmniej półrocznych wydatków na życie.
- Fundusz inwestycyjny – pieniądze do zainwestowania. Najprościej umieścić je na lokacie lub systematycznie dokupować jednostki funduszu indeksowego. Warto część z nich zostawić na okazje inwestycyjne.
- Pozostałe – to kwoty na wszelkie pozostałe wydatki, których się spodziewamy w przyszłości.
Taki podział środków w zupełności wystarcza do ogarnięcia oszczędności pozyskanych dzięki minimalistycznemu stylowi życia. Osobiście priorytet położyłbym na zbudowanie funduszu awaryjnego, a dopiero potem skupił się na rozbudowie kapitału na inwestycje.
Wysokość wpłat na ostatnie konto jest sprawą indywidualną i zależeć powinna od subiektywnych potrzeb.
Oczywiście należy pamiętać o wybraniu takich rachunków, które oferują oprocentowanie wyższe niż poziom inflacji powiększony o podatek od oszczędności; w przeciwnym razie środki zgromadzone na takim rachunku będą stopniowo tracić na sile nabywczej.
2. Na czym Twoim zdaniem mógłby polegać minimalizm w zarządzaniu pieniędzmi?
Jeśli chodzi o wydawane pieniądze, to moim zdaniem szeroko proponowane budżety są zbędne. Najważniejszą kwestią jest świadomość tego ile pieniędzy co miesiąc ubywa z naszego konta czy to na koszty stałe, jak czynsz i opłaty, czy na koszty zmienne, jak jedzenie, paliwo, dojazdy, rozrywka itp. Znając tę wartość możemy dokładnie określić, czy nie pozwalamy sobie na zbyt wiele i adekwatnie zareagować w kolejnych miesiącach.
Najwygodniejszym sposobem śledzenia tej wartości jest płacenie za wszystko kartą i przy pomocy przelewów. Wtedy wystarczy tylko raz w miesiącu porównać stan konta i od razu wiadomo jak gospodarowaliśmy własnymi pieniędzmi.
Oczywiście istnieje również możliwość płacenia gotówką i zbierania rachunków, które następnie trzeba raz w miesiącu zsumować. Ze względu na dodatkową „biurokrację” takie rozwiązanie jest znacznie mniej minimalistyczne, ale wiem z doświadczenia, że niektórzy preferują je bardziej od płacenia za wszystko wirtualnymi pieniędzmi.
Gdy natomiast pod lupę bierzemy oszczędności, to najlepszym rozwiązaniem jest zbudowanie automatycznego „systemu”, który będzie zarządzał nimi za nas.
Zakładając stabilność wpływów na konto możemy zawczasu zdecydować jakiej wysokości kwotami będziemy zasilali nasze poszczególne rachunki oszczędnościowe. Wtedy wystarczy tylko zdefiniować zlecenia stałe i po kłopocie. Jedynym obowiązkiem jest doglądanie co pewien czas – np. co miesiąc – czy wszystko działa jak należy.
Gorąco zachęcam również do zastosowania się do zasady „najpierw płać sobie”, która wymaga od nas zaoszczędzenia porcji przychodów (zaleca się minimum 10%) natychmiast po ich zaksięgowaniu na koncie.
Powyższe reguły w zupełności wystarczą do efektywnego gospodarowania naszymi pieniędzmi.
Mądrość Rabbiego
„Rzekł Rabbi Jicchak: Człowiek powinien dzielić swój majątek na trzy części. Jedną część umieścić w ziemii, drugą – w handlu, trzecią mieć pod ręką w gotówce.”
– Bawa Mecyja 48, Mądrości Talmudu
Zakopywania pieniędzy nie polecam, natomiast dzielenie swojego kapitału na porcje z różnym przeznaczeniem jak najbardziej.
Osobiście również korzystam z rozwiązań, które proponuje Paweł. Przede wszystkim zawsze najpierw płacę sobie. Te środki lądują na koncie oszczędnościowym (to ta współczesna ziemia), które zresztą jest idealnym miejscem dla funduszu awaryjnego.
Nieco mniejszą ilość pieniędzy przeznaczam na inwestycje. W tej chwili są to głównie fundusze inwestycyjne oraz projekty internetowe. To co z tego pozostanie, przeznaczane jest na bieżące wydatki.
Oczywiście gdy stan naszego konta się zwiększa, można wprowadzać znacznie więcej rozwiązań, takich jak lokaty, inwestycje giełdowe, inwestycje w wino, złoto, monety etc. – możliwości jest mnóstwo.
Podobnie jak Paweł, ja również nie jestem orędownikiem stosowania jakichś skomplikowanych budżetów. Myślę, że dla pojedynczej osoby są one raczej zbędne. Sytuacja oczywiście zmienia się w różnego rodzaju organizacjach, firmach, a także w rodzinie.
Dla tych z Was, którzy lepiej czują się mając wszystko pod kontrolą, policzone co do grosza, przydatne mogą się okazać takie narzędzia jak budzetdomowy.pl czy kontomierz.pl.
Poniżej kilka tekstów, które warto przeczytać:
- Dłuższy wywiad z Pawłem na Blogu o Oszczędzaniu
- O kontach oszczędnościowych i lokatach słów kilka
- 42 sposoby aby radykalnie uprościć swoje finanse (po angielsku)
- Jak nie przejadać oszczędności.
Przede wszystkim wielkie dzięki dla Pawła za jego cenny czas. Minimalistyczny budżet to temat otwarty i z pewnością nie wyczerpaliśmy go w tym poście. Jak według Ciebie mógłby wyglądać budżet minimalisty? Koniecznie podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach.
PS. Osobiście uważam, że jeżeli myślimy poważnie o wzbogacaniu się, powinniśmy, już na początku tej drogi, wprowadzić do naszego budżetu stały punkt w postaci środków na pomoc charytatywną. W miarę gdy rosną nasze dochody, powiększać się powinien również ten segment budżetu. Ale to oczywiście temat na osobny wpis.
Dodaj komentarz