Jakkolwiek dziwnie brzmi tytuł tego posta, to jednak postaram się pokazać, że ma on pewien sens (nawet jeśli ma to być zadanie karkołomne). Choć cała sytuacja wydaje się prozaiczna, wystarczyło to, aby zainspirować mnie do napisania tych paru słów.Przeszło dwa tygodnie temu na stacji, z której codziennie jeżdżę do pracy (tak, zarabiam na etacie choć to takie niemodne), byłem świadkiem sytuacji, która mnie mocno zafascynowała.
Na jednym z małych drzewek siedziała gołębica (znajomość płci wyjaśnia bieg wydarzeń ;). Miała pod sobą kilka małych gałązek, które – co było oczywiste – leżały tam nie bez przyczyny. Po chwili spostrzegłem nadlatującego gołębia, z jedną z takich małych gałązek w dziobie. Doleciawszy do drzewka, usiadł na nim i podał ją gołębicy. Ta wzięła ją do dzioba i powoli wplotła w pozostałe gałązki. W tej samej chwili gołąb odleciał. Śledziłem go wzrokiem przez dłuższą chwilę i zauważyłem, że lata na drugi koniec torów, w stronę większego drzewa, po czym zabiera stamtąd małe patyczki i wraca z powrotem.
Identyczna sekwencja zdarzeń powtarzała się kilkukrotnie – gołąb leciał na drugi koniec torów, zabierał z dużego drzewa małą gałązkę i wracał do gołębicy, która układała ją pod sobą. Pierwszy raz w życiu widziałem proces budowania gniazda przez ptaki i zrobiło to nam mnie ogromne wrażenie (ech ci miastowi) .
Cała sytuacja trwała niecałe 5 minut. Stałem tam zapatrzony w tę niesamowitą scenę dopóki nie nadjechał pociąg. Nie liczyłem ile razy gołąb leciał po gałązki, ale tych wycieczek było sporo. Najlepsze, że to co widziałem tego dnia to były zaledwie początki budowania tej szczególnej konstrukcji.
Gałązka do gałązki
Nazajutrz, zaciekawiony na jakim etapie jest budowa 'ptasiego domu’, po wejściu na stację od razu udałem się w to samo miejsce. Zastałem tam siedzącą na sporym już gnieździe gołębicę. Przyszły 'tata’ znów był w trasie; być może nadal szukał gałązek lub czegoś do zjedzenia.
Patrząc na to gniazdo ( jeszcze wczoraj było zaledwie kilkoma patyczkami) poczułem ogromny respekt do tych, z pozoru mało znaczących, stworzeń. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, to że my ludzie moglibyśmy w wielu aspektach brać z nich przykład.
Szczególny podziw wzbudziło we mnie to co robił samiec (męska solidarność?). Zdałem sobie sprawę, że ten gołąb jest pod wieloma względami znacznie mądrzejszy ode mnie. On wie jak pracować, wie co musi być zrobione. Nie zastanawia się, nie ma wątpliwości, nie narzeka. Robi swoje, podczas gdy ja bardzo często, zamiast właśnie robić swoje, opierdzielam się, szukam wymówek, a w najlepszym wypadku czytam kolejną książkę o tym jak coś zrobić.
Ten zwyczajny gołąb, w przeciwieństwie do mnie:
- Był skoncentrowany – nie zastanawiał się czy lecieć po następny patyczek – on wiedział, że musi to zrobić; wiedział że to jest nadrzędny cel, podczas gdy my tak często rozpraszamy się, czekamy na odpowiednie warunki (więcej czasu, kolejna przeczytana książka, więcej pieniędzy) albo po prostu nam się nie chce.
- Był absolutnie oddany temu co robił – nie zatrzymywał się w połowie drogi; nie szukał skrótów czy łatwiejszego sposobu na wykonanie zadania; wiedział, że nie da się zrobić tego inaczej jak przez stopniowe budowanie; korzystał z tego co miał dostępne. My zaś tak często szukamy łatwych rozwiązań; liczymy na szczęście czy zakładamy, że 'kiedyś się uda’ zamiast, najzwyczajniej w świecie, wziąć gałązkę i lecieć.
- Nie narzekał, że jest daleko, że wieje silny wiatr, że trasa nie jest do końca bezpieczna. Ileż to bardziej błahych wymówek my ludzie potrafimy wymyślić, żeby tylko czegoś nie zrobić?
- Nie liczył na szybką rekompensatę za swoją pracę – wiedział, że nie będzie nagrody za każdą dostarczoną gałązkę, ale wiedział też co chce zbudować i że efekty będą widoczne w dalszej perspektywie.
- Nie myślał o tym czy się uda – nie miał na to czasu; robił swoje.
Co jest twoim gniazdem?
Ta, trywialna z pozoru , sytuacja zmusiła mnie do zastanowienia się co jest moim 'gniazdem’, a co moją 'gałązką’. Czy dostarczam je sukcesywnie? Czy jestem wystarczająco zdeterminowany? Czy pracuję nad tym co powinienem?
W pewnym sensie jedną z takich gałązek jest dla mnie także ten wpis. Dokładam je co prawda powoli, ale staram się regularnie – mimo braku natychmiastowej nagrody, czasu, a niekiedy motywacji. Wiem, że każda taka mała gałązka, choć wydaje się prawie nieistotna, złoży się na to co chcę zbudować.
A czy Ty wiesz co jest twoim gniazdem? Co jest twoją gałązką? Czy wiesz co chcesz zbudować? Czy jesteś skoncentrowany na tym co robisz? Czy starasz się wystarczająco mocno?
Myślę, że są to pytania, które warto sobie co jakiś czas zadawać. Gołąb nie musi tego robić; kieruje nim instynkt. My za to, żyjąc w świecie wielu możliwości, informacji, sposobów, powinniśmy co jakiś czas spojrzeć na nasze życie i zapytać samych siebie: czy aby na pewno robimy to co jest do zrobienia? A może wtedy kiedy jest czas na dostarczanie gałązek, my zamiast to robić zajmujemy się zupełnie czymś innym?
Życzę mądrych pytań i przydatnych odpowiedzi.
Dopasuj się do tempa natury; jej sekretem jest cierpliwość.
– Ralph Waldo Emerson
PS. Takie zatrzymanie się i obserwowanie natury to świetna sprawa. Niektóre zjawiska wydają się tak oczywiste, że przestajemy zwracać na nie uwagę. A przecież mądrość natury, gdybyśmy uważnie patrzyli, powinna nas zawsze wprawiać w osłupienie.
Dodaj komentarz